Tytuł
Prezes zarządu Scorise Sp. z o.o.
Opis
Rozwijam grupę przedsięwzięć biznesowych pod marką Scorise - są one skoncentrowane wokół internetu i marketingu. Nazwa "Scorise" wzięła się od słów angielskich słów "score rise" oznaczających "wzrost wyników". Pracuję na codzień z zespołem składającym się z ludzi specjalizujących się w różnych dziedzinach, dzięki czemu jesteśmy w stanie dostarczać usługi i produkty wysokiej jakości pomimo zróżnicowania projektowego.
Rozwijam agencję marketingową i kreatywną Scorise. Mój zespół tworzy proste w obsłudze i skuteczne strony i sklepy internetowych. Realizuje także marketing społecznościowy, pozycjonowanie stron internetowych oraz inne usługi marketingowe dla naszych klientów i partnerów biznesowych.
W ramach sieci inwestorów strategicznych (aniołów biznesu i funduszy venture capital) jako Scorise Capital dostarczam finansowanie inwestycyjne dla startupów oraz większych przedsiębiorstw po to, by rozwijamy swoją działalność i generowały wzrost biznesu.
Współtworzę także Securise - z zespołem prawników realizujemy usługę rejestracji zbiorów danych osobowych w GIODO. Weryfikujemy także regulaminy sklepów internetowych, tj. sprawdzamy, czy zawierają klauzule niedozwolone.
Rozwijam także przedsięwzięcie Scorise BrandLex. Zajmujemy się tu rejestracją (tj. zastrzeganiem) znaków towarowych w urzędach patentowych - polskim i europejskim. Zatem Scorise zarówno pomaga przedsiębiorcom w reklamie ich firm, a także dostarcza narzędzia do budowania trwałej wartości marek.
Miejscowość
Warszawa
Województwo
mazowieckie
Państwo
Polska
Branża
Szkolenia/Edukacja
Strona WWW
http://www.michaltoczyski.pl/
Moja główna metoda to terminarz. Staram się żeby wszystko tam wyglądało w miarę estetycznie, powoli eliminuję "bazgroły" bo demotywują. Zanim cokolwiek dopiszę, dobrze się zastanawiam, bo traktuję zadania tam zapisane jako świętość.
Do tego element z Getting Things Done, czyli kartka z zadaniami na następny tydzień, zapisywana w bierzącym i zadania na kolejny tydzień planowane w każdy piątek późnym popołudniem.
Ważne żeby mierzyć siły na zamiary, ale, jak napisałeś kiedyś, warto dodawać (z rozsądkiem) więcej zadań niż jesteśmy w stanie wykonać, bo to daje przyprawę, motywującą do działania, a jeszcze lepiej - adrenalinę.
Dla mnie najważniejsza metoda to ustalanie priorytetów, a następnie kolejności wykonania zadań (czyli metoda ABCDE).
"A" to zadania najważniejsze, których niezrobienie niesie ze sobą największe konsekwencje.
Jeśli masz kilka takich czynności, uszereguj je jako "A-1", "A-2", "A-3" itd.
"B" to zadania mniej ważne, coś co powinieneś zrobić. Ich wykonanie lub niewykonanie będzie miało pewne konsekwencje, lecz znacznie mniejsze niż skutki zadania "A". Nie zabieraj się za zadania "B", dopóki nie zakończysz wszystkich zadań "A".
"C" to rzeczy, które dobrze byłoby zrobić, ale nie niosą ze sobą żadnych konsekwencji.
"D" oznacza delegację. To czynności, które najlepiej jest przekazać komuś innemu. Wszystko, czego nie musisz robić osobiście a znajdziesz osobę która zrobi to równie dobrze, lub prawie tak dobrze jak Ty – możesz oddelegować.
"E" oznacza eliminację. To wszystko, co możesz usunąć ze swojego planu dnia. Są to czynności, które nie mają wpływu ani na sukces życiowy lub zawodowy, ani na rodzinę, ani na zdrowie czy dobre samopoczucie. Przykład to oglądanie telewizji, zbyt częste sprawdzanie maili, przebywanie na spotkaniach, które nic nie wnoszą, na których nie jesteś potrzebny.
Pozdrawiam,
Marcin
www.projektsukces.pl - Rozwój osobisty w praktyce!
Jeszcze przypomina mi się pewna historyjka:
Kiedyś poproszono starszego człowieka, aby poprowadził na uczelni wykład, którego tematem będzie zarządzanie czasem. Człowiek ten zamiast robić godzinny wykład, postanowił pokazać studentom o co chodzi w zarządzaniu czasem.
Postawił na stole dzban. Powkładał do niego kamienie i zapytał słuchaczy, czy coś jeszcze można tam włożyć. Gdy usłyszał negatywną odpowiedź, do dzbana dołożył żwir potrząsając dzbanem. Zadał kolejne, takie samo pytanie. Następnie wsypał piach. Na koniec dolał wody. Okazało się, że gdyby zrobił odwrotnie, kamienie nie zmieściłyby się do dzbana ...
Wnioski?
Czyli ponownie okazuje się, że najważniejsze są priorytety. Ustal najpierw to co najważniejsze i co zajmie dużo czasu. Jeśli zrobisz odwrotnie i zajmiesz się najpierw drobiazgami, wypełnią one czas i zabraknie go na zajęcie się tym, co jest najbardziej istotne.
Polecam też książkę Coveya: "7 nawyków skutecznego działania"
Jest tam spora część n/t zarządzania sobą w czasie. To co mi się najbardziej podoba i co przejąłem do swojego timesheet'u, to następujące podejście:
Działam z poziomu misji. Misja życiowa wpływa na role życiowe, a role życiowe => na cele i priorytety zadań do wykonania na najbliższy okres czasu (w moim przypadku robię rozkład tygodniowy).
Dobre jest też podejście Anthony Robbinsa i jego OPA Planner'a. Dzięki temu, że do każdego zadania wypisujesz "dlaczego chcę to zrobić", czyli powody => dostajesz motywację do działania. Już samo napisanie takiego planu daje powera!
Dodaj nowy komentarz