Historie opowiadaliśmy sobie od czasu, zanim człowiek zaczął porozumiewać się za pomocą słów. To, co chcieliśmy przekazać, obrazowaliśmy chociażby rysując na skale. Skoro storytelling towarzyszy nam od tak dawna, nic dziwnego, że z powodzeniem wykorzystuje się go od lat w marketingu. Tylko jak opowiadać historie, by sprzedać swój produkt?
Pewna firma produkująca napoje orzeźwiające zastanawiała się, jak podzielić czas i środki poświęcane na sprzedaż danego produktu. Zadecydowało kryterium ważności. Najważniejszy był flagowy napój o znanej i utwierdzonej marce. Mniej istotne pozostałe napoje, nowe na rynku, a najmniej ważne – gadżety firmowe. Ten przykład opisuje podejście wykorzystywane w logistyce magazynowej.
W każdej cywilizacji pewne prawa upowszechniały się wcześniej i szybciej niż inne. Część obecnych zasad współżycia między ludźmi wynika z porządku ustalanego dla każdego społeczeństwa (lub grupy społecznej) oddzielnie. Istnieją jednak reguły zbliżone do siebie w niemal wszystkich regionach świata i obecne od wieków. Takim zagadnieniem jest pojęcie własności.
Rozliczanie podróży służbowych jest jedną z czynności, która w firmach jest gdzieś na końcu w hierarchii ważności. Samo rozliczenie jest dla pracowników utrapieniem, szczególnie to ręczne, gdzie każdy błąd zmusza do wypisywania delegacji na nowo, a wbrew pozorom jej rozliczanie nie jest proste i łatwo popełnić błąd. Niektórzy próbują ratować się arkuszami kalkulacyjnymi, ale nie wszystko można nimi wyliczyć. Do tego w delegacjach zagranicznych dochodzą jeszcze kursy walut oraz różne stawki diet i limitów na noclegi.
Przedsiębiorcy i menedżerowie od lat szukają najskuteczniejszych sposobów zarządzania swoimi organizacjami. O ile kwestie związane z finansami i twardymi wynikami firm można zmierzyć zazwyczaj w jednoznaczny sposób, o tyle trudności nastręczają miękkie aspekty działalności. Zaliczamy do nich przede wszystkim tematykę budowania relacji ze współpracownikami, a także zakresu odpowiedzialności członków zespołu.
W natłoku informacji, napiętej atmosferze, w sytuacji kiedy jest do załatwienia mnóstwo naglących spraw, czasem nie sposób uważnie słuchać, a jeszcze trudniej przetwarzać informacje. Sęk w tym, że najważniejsze narzędzie do słuchania to nie uszy a mózg. Bernard Ferrari dowodzi, że wypracowując odpowiednie nawyki, można stać się słuchaczem doskonałym w sytuacji dalekiej od doskonałości.
Doskonale pamiętam, kiedy siedząc w szkolnej ławce oczekiwało się dzwonka oznajmującego przerwę. Nic tak nie cieszyło jak ostatnie pięć minut do końca lekcji. Jednak czasami ten zbawienny brzdęk przychodził niespodziewanie, a na twarzach pojawiało się zdziwienie „jak to? już minęło 45 minut?”. Co było powodem takiego obrotu sytuacji? Dlaczego na niektórych lekcjach jedna minuta trwała pół godziny, a na innych uczeń nawet nie zdążył spojrzeć na zegarek?