Walka rządu z kryzysem, czyli łatanie dziurawej tubki z klejem
Gdyby policzono, które słowa najczęściej pojawiają się w mediach, niekwestionowanym liderem zostałby „kryzys”, którym straszą nas już od kilku miesięcy. W budżecie – jak zawsze – brakuje pieniędzy, a Polacy oczekują od polityków interwencji.
Co tu robić? Z nieukrywaną radością zdecydowano, że podatków nie będzie się podwyższać (w wyborach obiecano obniżenie!), tylko zwiększy się i tak ogromny już deficyt. To nieważne, że kiedyś i tak będzie trzeba go spłacić… z podatków. Podniesienie ich, w momencie kiedy media często o nich mówią, nie byłoby dobrze odebrane przez społeczeństwo. Lepiej się zadłużyć, a potem spłacić... po cichu.
Oszczędności – też są ważne. Myślę, że warto zastanowić się nad zakazem używania pinezek w urzędach, ponieważ szpilki są tańsze, a jednocześnie – wcale nie gorsze! Wygodniej jest zapomnieć, że samo ściąganie wysokiego podatku VAT z ludzi, pochłania... połowę kwoty, którą uda się uzyskać. Oszczędności na mało istotnych rzeczach są w obecnej sytuacji stratą czasu, ale są także łatwiejsze i nikt już nie powie, że rząd nic nie robi.
Władza zamierza także pomagać przedsiębiorcom. Tak, tym samym, którym często rzuca kłody pod nogi i doprowadza do upadku. Jeśli firma ma zbankrutować, rząd dopłaci jej do utrzymywania pracowników, którzy mogą zostać zwolnieni. Skąd weźmie się pieniądze? Z podatków, od nas wszystkich.
Kolejnym "rozwiązaniem" jest prywatyzacja. Działanie jest ogólnie słuszne, jednak sposób w jaki się to zrobi – już nie. Alkoholik, sprzeda ze swojego domu wszystko, by tylko mógł się upić. Jednak to, co "dobre", szybko się kończy, a to co sprzedane – już nie wróci. Podobnie zrobi rząd – sprywatyzuje część majątku państwa. Będzie troszkę lepiej, jednak pieniądze szybko się rozejdą. Część wyrzuci się w błoto, a część zje niewydolna machina państwowa. Wtedy sprywatyzuje się coś jeszcze... . Gorzej, jak zabraknie majątku, a pieniędzy nadal będzie brakowało.
Sytuacja nie wygląda zbyt dobrze. Pożyczone pieniądze zmarnotrawi biurokracja, a nawet na Policji będzie się oszczędzać – co jest niedopuszczalne i żenujące. Pocieszyć możemy się kolejną obietnicą Tuska zapewniającego, że po uporaniu się z kryzysem – te służby odczują to jako pierwsze. Firmom, które państwo najpierw doprowadziło do upadku, pomoże się. Za pieniądze nas wszystkich. Prywatyzacja też pomoże, tylko na jakiś czas...
Czy istnieje jakaś recepta na te wszystkie problemy? Polska potrzebuje radykalnych zmian! Nie kosmetycznych, robionych pod publiczkę! Działania doraźne doprowadzą tylko do powiększania się problemu. Należy całkowicie przekształcić system, według którego funkcjonuje państwo. Jeśli nie radzi sobie ono z szeregiem funkcji, które sobie przypisało, niech je porzuci!
Niech zrzuci ze swoich barków służbę zdrowia, edukację i wiele innych dziedzin, którymi mogą zajmować się prywatne firmy. Z korzyścią dla gospodarki i klientów. Wtedy to my decydujemy, jak i na co wydajemy pieniądze, a nie za nas się decyduje. Trzeba doprowadzić do powstania państwa minimum – właściwie spełniającego swoją główną, obecnie zaniedbaną funkcję – gwarantującego nam przede wszystkim bezpieczeństwo. Szkoda, że Polacy wciąż oczekują od państwa wszystkiego.
Komentarze
Anonim (niezweryfikowany)
pon., 08/31/2009 - 14:14
Adres
Takie zmiany mogą zostać
m.toczyski
czw., 09/03/2009 - 17:55
Adres
Najlepsza walka z kryzysem to
Arek (niezweryfikowany)
sob., 09/26/2009 - 23:19
Adres
niestety masz rację.
Paweł (niezweryfikowany)
sob., 09/26/2009 - 23:20
Adres
racje ma, polać młodemu
Wiktor (niezweryfikowany)
sob., 09/26/2009 - 23:21
Adres
Nie byłbym tak krytyczny jak
Arek (niezweryfikowany)
sob., 09/26/2009 - 23:23
Adres
Niestety, ale to państwo
puder (niezweryfikowany)
sob., 09/26/2009 - 23:24
Adres
"Bo pisanie w stylu-rząd