Portal tworzy kreatywna agencja marketingowa:

Walka rządu z kryzysem, czyli łatanie dziurawej tubki z klejem

Michał Toczyski | Wiedza dla Sukcesu

Gdyby policzono, które słowa najczęściej pojawiają się w mediach, niekwestionowanym liderem zostałby „kryzys”, którym straszą nas już od kilku miesięcy. W budżecie – jak zawsze – brakuje pieniędzy, a Polacy oczekują od polityków interwencji.

Co tu robić? Z nieukrywaną radością zdecydowano, że podatków nie będzie się podwyższać (w wyborach obiecano obniżenie!), tylko zwiększy się i tak ogromny już deficyt. To nieważne, że kiedyś i tak będzie trzeba go spłacić… z podatków. Podniesienie ich, w momencie kiedy media często o nich mówią, nie byłoby dobrze odebrane przez społeczeństwo. Lepiej się zadłużyć, a potem spłacić... po cichu.

Oszczędności – też są ważne. Myślę, że warto zastanowić się nad zakazem używania pinezek w urzędach, ponieważ szpilki są tańsze, a jednocześnie – wcale nie gorsze! Wygodniej jest zapomnieć, że samo ściąganie wysokiego podatku VAT z ludzi, pochłania... połowę kwoty, którą uda się uzyskać. Oszczędności na mało istotnych rzeczach są w obecnej sytuacji stratą czasu, ale są także łatwiejsze i nikt już nie powie, że rząd nic nie robi.

Władza zamierza także pomagać przedsiębiorcom. Tak, tym samym, którym często rzuca kłody pod nogi i doprowadza do upadku. Jeśli firma ma zbankrutować, rząd dopłaci jej do utrzymywania pracowników, którzy mogą zostać zwolnieni. Skąd weźmie się pieniądze? Z podatków, od nas wszystkich.

Kolejnym "rozwiązaniem" jest prywatyzacja. Działanie jest ogólnie słuszne, jednak sposób w jaki się to zrobi – już nie. Alkoholik, sprzeda ze swojego domu wszystko, by tylko mógł się upić. Jednak to, co "dobre", szybko się kończy, a to co sprzedane – już nie wróci. Podobnie zrobi rząd – sprywatyzuje część majątku państwa. Będzie troszkę lepiej, jednak pieniądze szybko się rozejdą. Część wyrzuci się w błoto, a część zje niewydolna machina państwowa. Wtedy sprywatyzuje się coś jeszcze... . Gorzej, jak zabraknie majątku, a pieniędzy nadal będzie brakowało.

Sytuacja nie wygląda zbyt dobrze. Pożyczone pieniądze zmarnotrawi biurokracja, a nawet na Policji będzie się oszczędzać – co jest niedopuszczalne i żenujące. Pocieszyć możemy się kolejną obietnicą Tuska zapewniającego, że po uporaniu się z kryzysem – te służby odczują to jako pierwsze. Firmom, które państwo najpierw doprowadziło do upadku, pomoże się. Za pieniądze nas wszystkich. Prywatyzacja też pomoże, tylko na jakiś czas...

Czy istnieje jakaś recepta na te wszystkie problemy? Polska potrzebuje radykalnych zmian! Nie kosmetycznych, robionych pod publiczkę! Działania doraźne doprowadzą tylko do powiększania się problemu. Należy całkowicie przekształcić system, według którego funkcjonuje państwo. Jeśli nie radzi sobie ono z szeregiem funkcji, które sobie przypisało, niech je porzuci!

Niech zrzuci ze swoich barków służbę zdrowia, edukację i wiele innych dziedzin, którymi mogą zajmować się prywatne firmy. Z korzyścią dla gospodarki i klientów. Wtedy to my decydujemy, jak i na co wydajemy pieniądze, a nie za nas się decyduje. Trzeba doprowadzić do powstania państwa minimum – właściwie spełniającego swoją główną, obecnie zaniedbaną funkcję – gwarantującego nam przede wszystkim bezpieczeństwo. Szkoda, że Polacy wciąż oczekują od państwa wszystkiego.

Portret użytkownika Gość

Takie zmiany mogą zostać wprowadzone tylko wtedy, kiedy do władzy dojdzie jakaś partia o prawicowych poglądach. Sugeruję przypatrzeć się obecnym i poprzednim rządzącym i wyciągnąć wnioski. Warto także przeczytać programy polityczne poszczególnych partii i porównać to, co obiecywano z tym, co zrobili. Może warto byłoby zagłosować na kogoś, kto naprawdę może coś odmienić?

Portret użytkownika Michał Toczyski

Najlepsza walka z kryzysem to pozostawienie rzeczy wolnemu rynkowi. W drodze inwestycji wszystko wtedy dojdzie do normy - ale do tego potrzeba czasu i wielkich zmian gospodarczych. Generowanie pustego pieniądza nie mogło przejść bez echa. Polskę ta sytuacja kryzysowa nie dotknęła tak, jak inne kraje. Nie inwestowaliśmy wiele pieniędzy na Zachodzie. Co będzie potem? Inflacja? Hiperinflacja? Jak długo to potrwa? Czas pokaże.

Portret użytkownika Arek

niestety masz rację. Niestety, bo będziemy cały czas płacić za niewydolność państwa i to coraz więcej

Portret użytkownika Paweł

racje ma, polać młodemu

Portret użytkownika Wiktor

Nie byłbym tak krytyczny jak kasztelan natomiast ten postulat o utworzeniu państwa minimum radzę włożyć między bajki. To właśnie przez głoszenie tego typu haseł UPR ma 1,1 %. Polecam to http://www.prokapitalizm.pl/unia-polityki-rynkowej.html#comment-1210
Jeszcze jedna uwaga. Otóż jeśli piszesz o gospodarce deficycie to posługuj się konkretnymi liczbami oraz danymi. Bo pisanie w stylu-rząd zwiększy deficyt a spłaci go z naszych podatków- jest strasznie ogólne. Albowiem jest różnica pomiędzy zwiększeniem deficytu o 100zł a 1000000 zł.

Portret użytkownika Arek

Niestety, ale to państwo minimum jest chyba najlepszym rozwiązaniem. Brak poparcia dla tej idei nie może być wyznacznikiem jej słuszności, czy nie słuszności.

Portret użytkownika puder

"Bo pisanie w stylu-rząd zwiększy deficyt a spłaci go z naszych podatków- jest strasznie ogólne"
ale prawdziwe ...
rząd nie ma własnych pieniędzy, pieniądze rządu to nasze pieniądze, sciągnięte w formie podatków,
pośrednich lub bezpośrednich ...

Mniej rządu (małe litery, ważne), więcej pieniędzy w kieszeniach ludzi.

Dodaj nowy komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.
  • Use to create page breaks.

Więcej informacji na temat formatowania

CAPTCHA
Przepisz cyfry i litery z obrazka. Stanowi to zabezpieczenie przed spamem. Jeśli znaki są nieczytelne, kliknij ikonę odświeżenia obrazka (dwie strzałki nad ikoną głośnika).