Piszę dla osób w okolicach przełomu pierwszej setki, czyli tych, którzy są kilka lat przed lub po pięćdziesiątce.
Używam naprzemiennie formy męskiej i żeńskiej, żeby zaakcentować to, że o ile dawno, dawno temu głównie mężczyźni czytywali podręczniki, to od parudziesięciu lat to się zmienia.
A że mamy więcej osobników płci pięknej w polskiej populacji, to częściej pewnie będę pisała w rodzaju żeńskim. Mam nadzieję, że nikomu to nie będzie przeszkadzać. Tradycje są po to, aby je pielęgnować jeśli są potrzebne. A jeśli nie – to zmieniać na nowe.
Otóż przeżyłeś/aś mniej lub bardziej szczęśliwie pięćdziesiątkę, a do setki drugie tyle.
Bardzo dużo pracowałaś dla rodziny – urodziłaś dzieci, zadbałaś wraz z mężem o zabezpieczenie im dobrego stanu materialnego, pilnowałeś ich edukacji życiowej i szkolnej, dbałeś o moralność, o ich stan fizyczny i psychiczny, gotowałaś obiady, szyłeś, prasowałaś, prałeś, dbałaś i chuchałaś ale przeważnie na rodzinę, na dzieci, męża czy żonę.
Można by więc spróbować narodzić się drugi raz i na nowo zacząć życie, od tego punktu, w którym teraz jesteś. Tylko wzbogacić je swoim doświadczeniem, mądrością i niezrealizowanymi jeszcze chęciami.
Mąż odchowany, dzieci odchowane, TKJ!
Albo: żona odchowana, dzieci odchowane, TKJ!
Ot, i cały AWS.
Nareszcie jesteś wolna/y, już prawie nic nie musisz.
To, w czym MUSIAŁAŚ być ekspertem, żeby dostać lub utrzymać pracę – już cię w zasadzie nie dotyczy. Już kiedyś stałaś się tym ekspertem, byłaś nim kiedy była na to pora i nadal - w zasadzie – jesteś a wiele się już nie douczysz.
Już nie MUSISZ kończyć żadnych szkół czy kursów. To, co MUSIAŁEŚ zarobić (dla dobra siebie lub swojej rodziny) - już zarobiłeś. To, co MUSIAŁEŚ zbudować, już zbudowałeś – lub nie, ale nie jest to już twój OBOWIĄZEK, aby cokolwiek teraz zbudować.
Teraz masz obowiązki, ale tylko wobec siebie. MUSISZ wziąć pełną odpowiedzialność za swoje życie.
MUSISZ ulepszać je w każdej płaszczyźnie .
Skup się. Wejdź w kontakt ze swoją intuicją, wyczuj co naprawdę lubisz robić, co możesz robić, co chciałabyś robić gdybyś miał/a nieskończenie wiele pieniędzy, czasu, zdrowia i szczęścia. Dowiedz się jakie są twoje marzenia, jako naprawdę wolnego i świadomego człowieka.
Dzieci są już nauczone tego co im chciałaś przekazać, już w zasadzie nie chcą cię słuchać.
Rodzice – jeśli wymagają pomocy w postaci robienia posiłków i sprzątania, to możesz zlecić komuś tę robotę, a do rodziców wpadać wesoły, uśmiechnięty czy wypoczęta. I poprawić im nastrój tym, że ci jest dobrze.
W systemie opieki społecznej pracują bardzo miłe osoby, coraz częściej trafiają się takie, którym można w zupełności zaufać. Nie musisz jeździć codziennie na drugi koniec miasta czy województwa, aby im podać obiad. Oni to zrobią. Sprzątną, przyniosą z pobliskiej zaufanej restauracji pożywny posiłek, pozmywają, poczytają babci książkę czy gazetę, skoczą na codzienne piwko z sędziwym dziadkiem. A ty wpadnij do nich raz na tydzień i uciesz ich uszy swoimi eskapadami na jeziora, nauką gry w tenisa czy doskonaleniem jazdy na rowerze górskim.
Przytoczę autentyczną sytuację, której byłam świadkiem. Kobieta w wieku 75 lat opowiada swojej 50-letniej koleżance o swojej wizycie u lekarza. Mówi: „skarżę się, że mnie tu boli a tutaj strzyka, że mnie rwie i kłuje, a on mówi: no, dobrze, ale teraz to ja już to niewiele mogę pomóc; szkoda, że nie spotkaliśmy się jak pani miała pięćdziesiątkę”. Ta młodsza, zmotywowana opowieścią starszej, zrobiła remanent swojego życia i zaczęła dokładniej o siebie dbać. Nie w sensie lepszego nakładania makijazu, tylko dbania o całą siebie.
Dodaj nowy komentarz