Należałoby się zastanowić jak pracować mądrze i skutecznie, a nie tylko ciężko.
Sama ciężka praca nie jest gwarantem sukcesu, zamożności i satysfakcji, tak jak brak pracy. Można byłoby pokusić się o takie stwierdzenie, że aby praca przyniosła wymierny skutek powinna być obliczona na trwałość wykonania i przyszłość.
To nie praca czyni wolnym, tylko brak konieczności pracowania. To praca powinna nam służyć, a nie my pracy. Wolność, zarówno jak prawo własności, które wiążą się ze sobą, należy zdefiniować negatywnie. Wolnością jest to, co nie jest przymusem. Własność jest to wszystko to, co mi wolno poza tym, czego mi nie wolno (definicja Bartolusa de Saxoferrato).
To, czego nie rozumie klasa próżniacza, która żyje na koszt podatnika. To, czego nie rozumieją ludzie nauczeni w państwowej szkole jak pracować ciężko i oddawać ponad połowę swoich dochodów na rzecz różnej maści dobroczyńców ludzkości
Klasa próżniacza to trochę zbyt agresywne określenie moim zdaniem. Problem polega na tym, że każdy z nas w swoim czasie dojrzewa do tego, że praca dla kogoś nie spełnia naszych marzeń - a i tak pozostaje niesamowicie istotna kwestia przełamania strachu. Niestety, ale cały system edukacji jest nastawiony na "bezpieczeństwo" i "przeciętność". Mało kto zadaje sobie w ogóle trud zastanowienia się nad tym *dlaczego* zajmowanie się jakąś pracą może im sprawiać przyjemność, i czy w takim razie nie powinni poświęcić za młodu kilku lat ciężkiej i mądrej (to musi iść w parze) pracy na to, żeby później przez resztę życia móc się poświęcać znaczącej pracy dlatego, że spełnia nasze wyższe potrzeby (samorealizacji na przykład) zamiast fizjologicznych.
Ot, ale dopóki zmiana nie zajdzie systemowo (szanse na to są mimo wszystko niewielkie, bo pracownicy szeregowi są zawsze potrzebni), to będziemy mogli tylko docierać do jednostek, które same dojrzeją do zmiany...
Czytałem artykuł podobny tematyką
https://ingliszmanka.wordpress.com/2011/03/10/pracujesz-ciezej-czy-sprytniej-cala-prawda-o-40-godzinnym-tygodniu-pracy/
Dodaj nowy komentarz