Ostatnio miałem okazję przeprowadzić wywiad z profesorem Andrzejem Blikle. To nie tylko autorytet w dziedzinie biznesu, ale również wykładowca - profesor doktor habilitowany, członek Rady Języka Polskiego i Fundacji Kultury, od 1977 pracownik Instytutu Podstaw Informatyki Polskiej Akademii Nauk. Obecnie jest jednym z ekspertów Brian Tracy Inernational – globalnej firmy szkoleniowej.
M.K.: Czym się obecnie zajmujesz, jak byś przedstawił się naszym czytelnikom?
A.B.: Z wykształcenia jestem matematykiem i informatykiem, ale od dwudziestu lat zajmuję się prowadzeniem rodzinnej firmy cukierniczej A.Blikle. Poza tym zajmuję się zarządzeniem kompleksową jakością (ang. total quality management), programowaniem i działaniami w ramach 28 stowarzyszeń i ciał obywatelskich, którym jestem członkiem.
M.K.: Co sprawiło, że zechciałeś zajmować się biznesem?
A.B.: Urodziłem się w rodzinie, która dziś prowadzi pięciopokoleniową firmę. Gdy w roku 1989 przyszła wolność polityczna i gospodarcza, nie miałem wyboru.
M.K.: Czy wg Ciebie, z niewielkim lub zerowym budżetem można zbudować biznes?
A.B.: Bez pieniędzy jest trudno, ale jeżeli ma się naprawdę dobry pomysł, to pieniądze się znajdą, choć w naszym kraju może być z tym większy problem niż np. w USA.
M.K.: Ile czasu potrzeba, aby firma zaczęła przynosić dochody?
A.B.: Na to nie ma reguły. To zależy od pomysłu, branży, koniunktury gospodarczej, umiejętności menadżerskich i wielu innych rzeczy.
M.K.: Jakie umiejętności potrzebne są, aby prowadzić firmę?
A.B.: Oj, bardzo wiele: psychologia społeczna (nie bez powodu wymieniona na pierwszym miejscu), finanse, marketing, wiedza branżowa, prawo,…
M.K.: Jakie cechy charakteru są przydatne w biznesie?
A.B.: Uczciwość, wytrwałość, determinacja, asertywność,…
M.K.: Jakie są największe trudności w prowadzeniu własnej firmy?
A.B.: Wiara, że niemożliwe będzie możliwe.
M.K.: Jaką masz ciekawostkę, anegdotę, zabawną sytuację z życia, którą mógłbyś się z czytelnikami podzielić?
A.B.: Do dziś spotykam się z pytaniami, kiedy sprywatyzowałem moją firmę. Niektórym trudno jest pojąć, że i w PRL istniały firmy prywatne i to w dość dużej liczbie. Tyle, że były to firmy małe i mikro.
M.K.: Czego brakuje w oficjalnej edukacji? Jeśli można byłoby coś zmienić, co by to było?
A.B.: Jeżeli chodzi o edukację biznesową, to brakuje przygotowywania przyszłych przedsiębiorców do założenia i poprowadzenia własnej firmy. Uczelnie biznesowe szkolą głównie urzędników dużych korporacji.
M.K.: Jakie najważniejsze wskazówki możesz przekazać młodym przedsiębiorcom?
A.B.: „Przedsiębiorca” to dla mnie ktoś, kto prowadzi własną firmę. A takie osoby powinny się przygotować na bardzo ciężką pracę, która nie uwzględnia wymogów kodeksu pracy, na chwile zwątpienia i słabości. I jeżeli to wszystko przeżyją i zwalczą swoje słabości i będą miały nieco szczęścia, to wtedy może przyjść sukces. Tego im życzę.
Dziękuję za rozmowę.
Priorytety są najważniejsze ;)
Dodaj nowy komentarz